Komentarze: 0
"Im bardziej zbliżamy się do naszych marzeń, tym bardziej nasza Własna Legenda staje się jedyną racją bytu."
Paulo Coelho "Alchemik"
Tu zaczyna się moja mała Legenda, o chłopcu który nie chciałbyć jak inni i chciał wyróżniać sie z tłumu. Początkowo nie było to takie łatwe, ale czego człowiek by nie zrobił bez koloryzacji zdarzen... Tu zaczęły sie kłamstewka, te małe a z czasem coraz to większe, i większe, aż nagle człowiek zaczyna się gubic w tym co mówi i przekazuje innym. Miał on na imie Adrian. Z pozoru zwykłe szare imie. W cale nie takie popularne. Chciał zabłysnąć, być kimś kto wreszcie przełamie tę szale niepowodzenia w rodzinie. Wysoki, przystojny, troche nieśmiały, lecz zawsze uśmiechnięty i z głową do góry. Jego życiowe motto to "Głowa do góry i lecimy pod górke". Pod górkę... W końcu życie nie było dla niego łaskawe.
Zawsze marzył o prawdziwej miłości, był typem romantyka. Często nie wiedział jakich słów użyć żeby ludzie nie pomyśleli, że może jest jakiś inny. A myśleli tak dość często. Bo jaki normalny chłopak słucha smętnej, wolnej muzyki, ubiera sie dość elegancko, ale troszke śmiesznie? Żarty wychodziły mu tylko na osobnosci. Był kimś w rodzaju przedstawiciela wymierającego gatunku ludzi nieodpornych za to co sie wokół nich dzieje.
W końcu postanowił sie zmienić, i stopniowo wprowadził w życie zmiany, o których nawet nie myślał. Spontaniczne decyzje, porywiste myśli, aż pewnego razu zauważył, że jego życie nie ma sensu, a ludzie zwyczajnei odwracają sie od niego. Zabolało go to tym bardziej ponieważ nie miał wielu przyjaciół, na których móglby bezgranicznie polegać... I właśnie tu przyszedł kryzys i nowe pytania. Czy warto było? Czy chciałeś tego aż tak bardzo? Czy to coś zmieniło w twoim życiu...?
Tak... Dziś z czystym sercem może powiedzieć że tak. Pewnie zadajesz sobie pytanie : czemu? Odpowiedź jest prosta : skoro żekomi przyjaciele sie odwracają to znaczy że nie byli w 100 procentach szczerzy i gdzieś się wyłamali. Teraz widze żę nie mogłem im ufać. Najbardziej boli fakt okłamywania samego siebie i to właśnie tu leży ten ogromny problem...
Skłamałem, by poczuć się lepiej... Lecz czy to nie była tylko chwilowa ulga ? Czy to tak na prawde pomogło ?
Skłamałem, by nie czuć bólu który mnie przytłacza. Ale czy teraz nie boli Cię to jeszcze bardziej, teraz kiedy znów sobie o tym przypominasz ?
Skłamałem, by nie być samotnym.... Ale jaka przyjaźń, więź, jakia miłość opiera się na kłamstiwe?
Pozostaje teraz odpowiedzieć sobie na pytanie : "Czemu skłamałemi i jak moge to naprawić?" Trzeba dość do przyczyna by ją zniszczyć. To właśnie wtedy poczujemy że zrobiliśmy coś dobrego dla siebie, najbliższych, a może nawet dla świata.
To jest tylko "pamiętnik" w cudzyslowie bo tak na prawde to wspomnienia.
Wszystkim którzy to czytają z góry dziękuje.